[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
Kobieta z kamienia
Kobieta z kamienia
Iza Wantoch-Rekowska
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 84 pages
Book cover: soft
Publication date:  May 2007
Category: Novels
ISBN:
978-83-89770-80-6
18.00 zł
ISBN:
978-83-7564-113-4
10.00 zł
FRAGMENT OF THE BOOK
     (...) Właśnie kończyła podyplomowe studia polsko-francuskie na kierunku europeistyka, które miały uczynić ją posiadaczką certyfikatu Uniwersytetu Paryskiego oraz przyczynić się do spełnienia jej marzeń – dojrzałych i głęboko przemyślanych.
    W życiu zawodowym przewidziano Matyldę do awansu. Było to dla niej ogromnie miłe zdarzenie. Wtedy uważała, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie i w stosownym miejscu, myślała tutaj o zakładzie pracy, w którym pracowała szesnasty rok. Stwierdziła, że faktycznie jest osobą dojrzałą, wykształconą, mądrą życiowo, doświadczoną, no i dzieci ma już dorosłe, a że na każdego przychodzi pora awansu, jej czas właśnie nadchodził. Miała zostać wicedyrektorem w państwowym urzędzie.
    Mati przyswajała wiedzę, tyrała jak wół, pozdawała wszystkie egzaminy, obroniła pracę dyplomową, oczywiście na 5. Umysł resetowała jedynie w domu, po godzinie 24.
    Musiała być osobą bardzo odporną na stres, jej awans bowiem kisił się już ponad rok. Jedni mówili, że są to rozgrywki polityczne, dlatego jej powołanie tak się odwleka, drudzy zaś mówili wprost, że nowy dyrektor boi się Matyldy.
     Tak naprawdę Matylda nie chciała przyjąć tego awansu, bo nie widziała możliwości współpracy z nowym dyrektorem, o czym wiedzieli wtajemniczeni,
    I wtedy właśnie stało się coś, czego długo nie mogła zrozumieć. Powiedziała mi, że Bóg czasami wtrąca się w przyziemne sprawy i ona myśli, że i tym razem tak było.
    Nagle, ni stąd, ni zowąd zachorowała. W duchu myślała, że jest to chwilowa niedyspozycja, ale w rzeczywistości działo się coś złego.
    Najpierw drętwiała jej prawa noga, potem bolały ją palce u nóg, prawie ich nie czuła, potem nie czuła już całej nogi, nie mogła po prostu chodzić. Pani neurolog stwierdziła, że jest to rwa kulszowa i zaordynowała dziesięć zastrzyków oraz zaleciła jej rehabilitację.
    Nie chciała jednak wydać skierowania na żadne inne badanie, twierdząc, że Matylda nie jest wystarczająco chora, a dla służby zdrowia koszty muszą być uzasadnione – pani doktor zaś nie widziała podstaw medycznych.
    Matylda jednak podniesionym tonem wymusiła na pani doktor skierowanie na rentgen, a sama w tym czasie czuła się jak złodziejka. Prosiła o skierowanie i chciała prywatnie zapłacić za badanie, ale pani doktor stwierdziła, że skierowanie jej się nie należy, a i prywatne skierowanie musi być uzasadnione, a ona tu nie widzi ani podstawy, ani potrzeby. Mati natomiast należała do osób niezależnych i światłych, dokładnie wiedziała zatem, co jej się należy od służby zdrowia i czy odpłatnie, czy też nieodpłatnie – trzydzieści trzy lata płaciła ubezpieczenia.
    Tak czy siak, bardzo źle się czuła w tej sytuacji, odczuwała wręcz upokorzenie.
    Pani doktor w końcu wystawiła skierowanie, nieodpłatne oczywiście, a Matylda wściekła opuściła gabinet i gdyby to coś zmieniło, trzasnęłaby drzwiami.
    Korzystała z wolnego czasu, odpoczywając; wzięła wszystkie zastrzyki i tabletki, ale nie poczuła się lepiej. Rehabilitację przerwała, bowiem ból, który występował w czasie ćwiczeń, był dla niej nie do zniesienia.
    Po dziesięciu dniach chorowania powróciła do pracy na krótko, nasilający się ból zmusił ją do ponownej wizyty u pani doktor. Poprosiła panią doktor o dokładną diagnozę, otrzymała dalsze zwolnienie lekarskie i wykonała podstawowe badania krwi. Okazało się, że ma wysoki poziom OB.
    Pani neurolog, przy kolejnej już wizycie, zagadnięta przez nią co do OB, nakazała jej nie zajmować się teraz tymi sprawami, twierdząc, że to ona jest lekarzem, a nie Matylda. Według pani doktor miała niezwłocznie powrócić na rehabilitację, a do OB lekarka proponowała powrócić po zakończeniu leczenia rwy kulszowej. Zgodnie z jej rozpoznaniem, w takich ostrych stanach miało to być długie leczenie, może nawet sześcio- czy dziewięciomiesięczne.
    Na zdjęciu pani doktor oczywiście niczego złego nie zauważyła, podobnie jak opisujący je lekarz.
    Matylda z premedytacją nie posłuchała lekarki z przychodni neurologicznej, nie wznowiła też rehabilitacji, bo już nie była w stanie. Poza tym strasznie poczerniało jej złoto na palcach, do dzisiaj nie może najlepszymi środkami wyczyścić z obrączki fioletowej poświaty.
    (...)
    Zapytała swojego szefa, który jest również lekarzem, czy przy rwie kulszowej może występować taki wysoki poziom OB. Szef oczywiście powiedział, że nie, i zechciał zobaczyć rentgen.
    Z prześwietlenia wynikały ogromne zmiany w jej organizmie, był to zaawansowany nowotwór z przerzutami.
    Sama diagnoza o mało co nie zabiła Matyldy, a dalsze badania i operacja (w czasie której nie dało się zoperować guza) potwierdziły bowiem stopień III c nowotworu. Nie mogła zrozumieć jednego, dlaczego jej się to przytrafiło, przecież należała do pacjentek prowadzonych przez najlepszych lekarzy w okolicy, trzy miesiące wcześniej miała wykonywane USG i wszystko było w porządku.
    Rozpoznanie było dla niej fatalne – nowotwór stopnia III c z diagnozą milczącą. Pocieszano ją, że ludzie czasami z takich przypadków wychodzą, ale ona dobrze wiedziała, że przed stopniem III c istnieje dwanaście stadiów nowotworu w stopniach, a po III c jest tylko jeden stopień – IV.
© 2004-2023 by My Book