[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
Cisza nad jeziorem
Cisza nad jeziorem
Mariusz Klimek
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 237 pages
Book cover: soft
Publication date:  November 2025
Category: Novels
[Coming soon]
FRAGMENT OF THE BOOK
   Silnik samochodu warknął niechętnie, gdy skręcał z głównej drogi na wąski, zasypany liśćmi dukt prowadzący do jeziora. Jeszcze kilka zakrętów i zobaczy dom – ten sam, w którym jako nastolatek pisał swoje pierwsze piosenki i pił pierwszą wódkę ukradzioną ojcu z barku. Teraz wracał do niego po dwudziestu latach, starszy o siwe włosy, kilka nieudanych związków i jedną niewydaną powieść. Mariusz Keller – kiedyś muzyk z ambicjami, dziś dziennikarz śledczy w zawieszeniu – nie planował wracać do rodzinnego Sarnowa, ale ojciec nie żył, dom trzeba było posprzątać, sprzedać, zamknąć rozdział. Zatrzymał się na szczycie pagórka. Jezioro leżało nieruchome, jakby zasnęło. Nad taflą unosiła się mgła, a cisza była gęsta jak śmietana. I wtedy ją zobaczył – kobietę leżącą tuż przy brzegu, ubraną w czerwoną sukienkę, całkowicie nieruchomą. Przez chwilę myślał, że to przywidzenie, ale gdy wysiadł z auta i ruszył w dół, wiedział już, że coś jest nie tak. Bo gdy podszedł bliżej, zobaczył, że kobieta nie oddycha. Mariusz uklęknął przy ciele. Skóra była zimna, nienaturalnie blada, a oczy otwarte, wpatrzone w coś, czego już nie było. Czerwona sukienka kontrastowała z szarością poranka i mgłą, która wciąż snuła się nad jeziorem jak duch. Włosy kobiety były długie, ciemne i częściowo mokre. Nie znał jej… a może znał. Twarz wydawała się znajoma, jakby z przeszłości, z koncertu, z baru… albo z lokalnych plotek. W Sarnowie wszystko prędzej czy później obracało się w plotkę.   Mariusz sięgnął po telefon, ale zasięgu nie było. Typowe. Spojrzał na taflę jeziora – teraz wydawała się dziwnie niespokojna, jakby drżała. Przeszedł go dreszcz. Stał tak chwilę, zanim ruszył w stronę domu, by wezwać pomoc z telefonu stacjonarnego, który o dziwo, działał lepiej niż nowoczesne cuda technologii.
   Kiedy odkładał słuchawkę, usłyszał znajomy dźwięk. Skrzypienie drzwi wejściowych. Odwrócił się i zamarł.
   – To naprawdę ty? – zapytała kobieta w progu. Była niższa, niż zapamiętał, ale oczy te same. Zielone i przenikliwe.
   – Julia? – powiedział cicho.
   Uśmiechnęła się smutno.
   – Myślałam, że już nigdy tu nie wrócisz.
   Stała w progu jak cień z przeszłości. Ta sama sylwetka, choć nieco drobniejsza, włosy wciąż rude, splecione w niedbały warkocz, Kiedyś śpiewała z nim w zespole, zanim wszystko się posypało, zanim wyjechał, zanim ona została i zamilkła. Ich ostatnia rozmowa skończyła się trzaśnięciem drzwi, butelką rozbitą o ścianę i… ciszą, która trwała dekadę.
   – Co ty tu robisz? – zapytał.
   – Słyszałam, że wróciłeś.
   – Czy coś się stało? Wyglądasz na przerażonego.
   – Tak, znalazłem martwą kobietę nad brzegiem jeziora…
   – Wiadomo już, kto to?
   – Nie. To się stało dosłownie kilka minut temu, dopiero co dzwoniłem na policję.
   Zamilkli. Cisza znów rozlała się między nimi, ciężka jak mgła. Julia weszła do środka, bez pytania.
   – Nie myślałeś, że to jezioro… że ono coś w sobie ma? – zapytała, patrząc przez okno.
   – Co masz na myśli?
   – Że przyciąga śmierć. To nie pierwszy raz.
   Mariusz odwrócił się gwałtownie.
   Julia spojrzała mu prosto w oczy.
   – Moja siostra zniknęła dziesięć lat temu, miała wtedy siedemnaście lat. Też nad jeziorem. I nikt nigdy jej nie znalazł.
   Mariusz usiadł ciężko na fotelu – tym samym w którym ojciec przesiadywał wieczorami z gazetą i kieliszkiem nalewki. Spojrzał na Julię z mieszaniną zdziwienia i niepokoju.
   – Twoja siostra… przecież mówiłaś kiedyś, że wyjechała za granicę.
   – Bo tak było łatwiej powiedzieć. Łatwiej, niż przyznać, że zniknęła bez śladu. – Julia podeszła do okna, jakby szukała tam odpowiedzi. – Ostatni raz widziano ją właśnie tutaj. W czerwonej sukience.
   Zamilkł. Serce zabiło mu mocniej. Spojrzał w stronę jeziora – martwa kobieta miała na sobie czerwoną sukienkę. Taką samą?
   – Myślisz, że to może być…
   Julia pokręciła głową.
   – Nie. Ale może to nie przypadek. Może to ma z tym związek.
   Zanim zdążył odpowiedzieć, usłyszeli dźwięk syren. Radiowóz podjechał pod dom, a z niego wysiadł komisarz Peter – człowiek, który wyglądał, jakby urodził się zmęczony, kurtka z przetartym emblematem policji.
   – Pan Keller? – zapytał, wchodząc bez zaproszenia.
   – Tak. To ja znalazłem ciało.
   Peter spojrzał na Julię, potem znów na Mariusza.
   – Będę potrzebował, żeby pan pojechał ze mną. Mamy trochę pytań. A państwa znajomość z ofiarą może być istotna.
   – Nie znałem jej – rzucił Mariusz.
   – Możliwe, ale ona znała pana.
   Komisarz wyciągnął z kieszeni foliowy woreczek z pogniecioną kartką.
   – Znaleźliśmy to w jej kieszeni. Kartka z pana nazwiskiem i numerem telefonu.
© 2004-2025 by My Book