[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
Biała Gwiazda
Biała Gwiazda
Jo Ryan
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 144 pages
Book cover: soft
Publication date:  May 2009
Category: Novels
ISBN:
978-83-7564-193-6
25.00 zł
FRAGMENT OF THE BOOK
    Po okresie równym przeminięciu dwóch pokoleń ludzkich Nemrovia jako jedyna pozostała wolnym krajem. Aby odciągnąć od siebie niebezpieczeństwo, król Nadian postanowił wysłać swe wojska na Aynaspę, najbliższy południowym brzegom wyspy półwysep, i wydać wojnę Serenom na terytorium dopiero niedawno przez nich podbitym, a więc na którym jego wpływy były mniejsze. Każdy liczący się klan poczytywał sobie za punkt honoru wysyłać tam swoich przedstawicieli. Również Leunad, namiestnik północnej prowincji Abotina, pożegnał swego starszego syna. Mirnar, wysoki, barczysty, dysponujący siła zapaśnika, był dumą rodu. Urodzony przywódca, szedł przez życie przebojem, w czym pomagał mu urok osobisty. Ojciec liczył, że właśnie z kręgów najbliższych władcy przywiezie sobie żonę. Ten jednak nadal pozostawał kawalerem, tak samo jak jego młodszy brat. To się jednak wkrótce miało zmienić, właśnie za sprawą Faelina, drugiego w kolejności spadkobiercy namiestnika. Jego matka umarła, gdy był małym chłopcem, a ponieważ im był starszy, tym bardziej stawał się do niej podobny z oblicza i pełnych gracji ruchów, boleśnie przypominał ojcu tę stratę. Leunad nie mógł się przemóc w stosunku do niego, ażeby nie okazać słabości, uczynił go więc dowódcą straży granicznej. W ten sposób trzymał go z dala od dworu. Nie było specjalnym sekretem, że Faelin niejako przy okazji zacieśniał stosunki z elfami, do których ludzie odnosili się nieufnie, z wzajemnością zresztą. Młody dowódca nie narzekał na swój los, zwłaszcza odkąd spośród elfów przywiózł sobie narzeczoną, a raczej, jak z przekąsem zauważył namiestnik, dziewczynę, z którą podobno gdzieś tam się zaręczył.
    – Ta dziewczyna będzie sprawiać nam tylko mnóstwo kłopotów – uważał. Jego zdaniem Sirana – tak brzmiało imię wybranki Faelina – reprezentowała typ kobiety podobnej do jego zmarłej połowicy, zbyt delikatnej na żonę dla żołnierza. Przedstawiała sobą wartość jedynie w okresie pokoju, niezdolna do oparcia się wszelkim życiowym burzom. Ponieważ jednak jego syn również preferował księgi i przebywanie w towarzystwie światłych mężów niż polowania czy strzelnice, choć konno jeździł wybornie, szermierzem był zawołanym, a pływał jak ryba, toteż ojciec uznał, że dobrze się dobrali – jak przegrany z przegraną, podsumował gorzko. Wkrótce począł zastanawiać się, w jaki sposób pozbyć się niewygodnego gościa, a jednocześnie nie narazić swego rodu na zemstę elfów.
    Tymczasem Sirana była ozdobą dworu; kiedy grała lub śpiewała, nikt nie śmiał jej dorównać, choć wielu dziwiło się, że narzeczona ich pana tańczy z dwórkami. Uczucia młodych niebawem miały zostać wystawione na próbę, gdyż przestraszeni pojawieniem się Serenów ludzie, zwłaszcza z okolic nadmorskich, coraz częściej wraz z całym swym dobytkiem przenosili się do miast, a zadaniem ludzi Faelina było chronić te karawany. Całymi dniami nie pojawiał się w domu, nawiązując współpracę z sąsiednimi prowincjami i tworząc z nimi linię obrony w celu odparcia najeźdźców. Aby wypełnić sobie czas oczekiwania, Sirana oddawała się typowo kobiecym zajęciom, wśród których prym wiodły kądziel i igła, lub też wypuszczała się na długie, konne przejażdżki, zwykle w towarzystwie kilku dwórek, aby nie posądzono jej o niemoralne prowadzenie się przed ślubem. Miała powody, by się tego obawiać, gdyż jednego dnia Selig, młody ambitny kadet, nie odstępował jej na krok. Należał do świty towarzyszącej jej i Faelinowi, ale tym razem w jego obecności czuła się wyjątkowo niezręcznie, dlatego dziękowała w duchu za towarzystwo innych. Nie wszyscy mogli trzymać swe wierzchowce w stajni przeznaczonej dla tych należących do szlachty, a że z przejażdżki wrócili wyjątkowo późno, Sirana tym sobie tłumaczyła nalegania Seliga, aby odprowadzić ją na miejsce. On sam zostawił swego rumaka w koszarach pod bramą miasta. Zastrzegła jednak, aby poszedł z nią tylko do wrót stajni. Tymczasem Selig wszedł za nią do środka, najwyraźniej nie rozumiejąc, że Sirana nie życzy już sobie jego towarzystwa. Przyprowadziła swego konia do jego boksu i zadbała o jego wygody, pozornie nie zwracając uwagi na Seliga. Natomiast na niego jej chłód działał dokładnie odwrotnie. Przyciągnął do siebie dziewczynę, a ona nawet przez materiał sukni czuła jego rozpalone dłonie.
    – Czyż nie domyślasz się, co do ciebie czuję, wychowanko elfów? – wypalił; dawno skrywane namiętności znalazły ujście tego wieczora. – Dlaczego nie dasz mi szansy, abym cię kochał?
    Strąciła jego ręce ze swych barków.
    – Ponieważ moje serce należy do innego.
    Selig zadrżał; wiedział, o kim mówiła. Przywiązanie do dowódcy walczyło w nim z egoistyczną miłością własną. Jednak był przede wszystkim rycerzem, nienawykłym do wymuszania czegokolwiek na kobiecie siłą. Toteż odwrócił się i skierował ku wyjściu. W progu raz jeszcze spojrzał na smukłą figurkę, znieruchomiałą pośrodku stajni.
    – On cię opuścił. Wiesz dobrze, że powinien pojąć za żonę kobietę równą sobie.
    – Wyjdź, Seligu.
    – Ja ci mogę zaofiarować moją miłość, ramię, dom. Wszystko, zawsze i wszędzie.
    – Wyjdź – powtórzyła. Słów tych pożałowała w chwili następnej. Bowiem gdy tylko Selig przekroczył próg stajni, za jego plecami jakaś postać wyskoczyła z cienia, gdzie nie padało światło latarni, i chwyciwszy zaskoczonego młodzika zapaśniczym chwytem, drugą ręką błyskawicznie przebiła go mieczem. Selig zakrztusił się własną krwią i padł na ziemię.
    Z ust Sirany wyrwał się dźwięk przypominający krzyk mewy. Takie skrytobójstwo wydało jej się tak nieprawdopodobne tu, w zamku w Abotmar, że nie pomyślała o obronie własnej. Ze szlochem przypadła do Seliga i ułożyła jego głowę na swych kolanach. Już konał; zwrócił tylko na nią gasnące spojrzenie, a jego ręka drgnęła, jakby chciał coś wskazać. Zaraz jednak opadła bezwładnie.
    – Będziesz po nim rozpaczać? – usłyszała za plecami. Stał tam Thur, dowódca straży miasta; z tego, co wiedziała – pupilek Leunada, który dla namiestnika (i kariery) zrobiłby wszystko. Nie była zdolna przemówić.
    – Oto wiadomość od mego pana dla ciebie, mała wydro. Jutro o świcie znajdą jego ciało. Parę osób dostrzeże, jak prałaś swą suknię z krwi – tu wyczyścił ostrze o jej szatę. – Za mord płaci się gardłem nie tylko w Abotinie, ale i w całej Nemrovii. Sąd wyda wyrok i wykona go, zanim twój ukochany Faelin powróci.
    – Nie… – wreszcie odzyskała głos. – Zaprzeczę…
    – I któż uwierzy obcej przybłędzie? Zbyt wielu widziało, jak dziś cały dzień Selig zalecał się do ciebie, a ty go odtrącałaś. Motyw jest jasny – chciałaś zamknąć usta natarczywemu kochankowi, aby Faelin o niczym się nie dowiedział.
    Sirana wiedziała, że nie były to czcze pogróżki. Pytanie powinno bowiem brzmieć: komu uwierzy Faelin? Ojcu, którego znał całe życie, czy jej – kobiecie, którą pokochał, ale która była obca jego rodakom? Jak mogła go zmuszać do wyboru między rodziną a sobą – dwiema miłościami? Co mam robić? – pytała samą siebie. Niechcący powiedziała to głośno.
    – Możesz pozostać w mieście, gdzie czeka cię sąd i śmierć. Ale znaj łaskę Leunada. Możesz też w tej chwili ruszyć precz z Lah i nigdy doń nie powrócić. Ja ukryję zwłoki tak dobrze, że będą musieli wszcząć śledztwo co do jego zaginięcia… To da ci wystarczająco dużo czasu na ucieczkę. Będziesz zbiegiem, ale żywym. To chyba dla ciebie nic nowego? – zakończył kpiącym tonem. Dotknął jej włosów, by odsłonić spiczaste elfickie ucho. – Co wybierasz? Miłość czy wolność?
© 2004-2023 by My Book