[stron_glowna]
0 książek
0.00 zł
polskiangielski
Książki papierowe i ebooki
Szczęście Klaudysi
Szczęście Klaudysi
Stanisław Perlik
Wydawca:My Book
Format, stron: A5 (148 x 210 mm), 58 str.
Rodzaj okładki: miękka
Data wydania:  grudzień 2022
Kategoria: powieść
ISBN:
978-83-7564-681-8
23.00 zł
ISBN:
978-83-7564-683-2
5.00 zł
FRAGMENT KSIĄŻKI
   Wieczorem w dzień przed wyborami przy kolacji kochający małżonek zapytał Klaudysię:
   – Wiesz, słoneczko moje, jutro wybory do parlamentu. Pójdziesz zagłosować?
   – Oczywiście, skarbie mój. Przecież na wszystkie wybory chodziłam, to i teraz pójdę.
   – Ale wiesz, słoneczko moje, zmieniły się zasady głosowania.
   – Jak to, zmieniły? – zapytała zdziwiona Klaudysia.
   – Tym razem to my wybieramy posłanki i posłów. Teraz mamy taką prawdziwą demokrację. Przedtem wybieraliśmy wybranych, a teraz sami decydujemy, kto zasiądzie w ławach parlamentu.
   – No i co w związku z tym?
   – Na karcie do głosowania wybierasz tylko jednego kandydata. Lub kandydatkę. I w kratce obok nazwiska stawiasz krzyżyk.
   – Skarbie mój – oburzyła się Klaudysia. – Czego jak czego, ale demokracji uczyć mnie nie będziesz. Zawsze głosowałam bez skreśleń i teraz też tak zrobię.
   – Ale wtedy głos będzie nieważny – zaprotestował kochający małżonek. – To tak, jakbyś w ogóle do wyborów nie poszła. Wtedy była demokracja socjalistyczna, taka pozorna demokracja. Teraz mamy prawdziwą. I to od nas zależy, kto będzie rządził.
   – To powiedz mi, skarbie mój – zaproponowała Klaudysia – jak ta nowa demokracja wygląda.
   Kochający małżonek postanowił przedstawić Klaudysi zasady glosowania.
   – Słuchaj, słoneczko moje, do wyborów zgłosiły się cztery partie. Zieloni, Niebiescy, Granatowi i Fioletowi.
   – Aż tyle? Po co? – zdziwiła się Klaudysia. – Kiedyś mieliśmy tylko jedną i było dobrze.
   – Tak, było dobrze, ale tylko tym siedzącym w parlamencie. Towarzyszom, znaczy się.
   – Ale dlaczego aż tyle ugrupowań startuje?
   – A to dlatego, że teraz każdy może partię polityczną założyć i nie musi prosić o pozwolenie.
   – Założyć to każdy może sobie, ale stragan na bazarze – odparła Klaudysia. – Partia polityczna to poważna sprawa, nie wszystkim można na to pozwolić. Menele z rynku pijący piwo od rana też mogą założyć partię?
   – Oczywiście – odpowiedział kochający małżonek.
   – A wiesz, jaka byłaby jej nazwa? – zaśmiała się Klaudysia. – Miejska Partia Przyjaciół Piwa.
   – W demokracji nie ma równych i równiejszych – zripostował mąż. – Teraz mamy wolność. Kto chce, zakłada partię polityczną.
   – W demokracji socjalistycznej to było nie do pomyślenia – zaprotestowała Klaudysia.
   – No, ale teraz mamy taką prawdziwą demokrację. I dlatego może działać tyle partii. Co nie jest zabronione, jest dozwolone. Każdy może założyć ugrupowanie polityczne.
   Klaudysia jakoś przetrawiła wyjaśnienia jej kochającego męża. Ze zdziwieniem i niedowierzaniem. Ta nowa demokracja dla niej osobiście wydawała się podejrzana.
   – No dobra, to powiedz, jak teraz wygląda głosowanie? – zapytała.
   Kochający małżonek krótko wyjaśnił całą procedurę:
   – Wejdziesz do lokalu wyborczego, pokażesz dowód osobisty, podpiszesz się na liście obecności i otrzymasz kartę do głosowania. Na karcie zobaczysz te cztery partie, a pod nazwą każdej z nich będzie widniało pięć nazwisk. Razem dwadzieścia. Krzyżyk postawisz tylko przy jednym nazwisku. Jeżeli postawisz więcej krzyżyków, głos jest nieważny.
   Klaudysia postanowiła przerwać tę tyradę.
   – Jak tak ciebie słucham, przypominają mi się wejścia do baru mlecznego. Spoglądam na menu i wybieram sobie coś do zjedzenia. Albo wejście do punktu toto lotka. Biorę kupon i skreślam cyferki. Nie, skarbie mój – oburzyła się Klaudysia. – Demokracja to nie wybór między jajecznicą a kaszanką na gorąco z ogórkiem kiszonym zapijaną maślanką. Lub skreślanie cyferek. To jest poważna sprawa i nie można jej powierzać wszystkim. A szczególnie menelom z rynku. Kiedyś kandydatów proponowała tylko Partia Jedynie Słusznej Ideologii i było dobrze.
   – Było dobrze – przerwał kochający małżonek – tylko tym, którym było dobrze. Ale nie nam.
   – No dobra. – Klaudysia nie wdawała się w dalszą dyskusję. – Powiedz mi w takim razie, kto jest na tych listach.
   Kochający małżonek przedstawił Klaudysi zasady wystawiania kandydatów.
   – Na pierwszych miejscach są prezesi partii.
   – A na drugich miejscach kto jest?
   – Przydupasy prezesów partii. Bierni, mierni, ale wierni.
   – A na trzecich?
   – Fachowcy, wykształceni, z odpowiednim doświadczeniem zawodowym, języki obce, unormowane życie osobiste.
   – A dlaczego oni nie są na pierwszych miejscach?
   – No wiesz, prezesi nie lubią mądrzejszych od siebie. Potrzebują ich, ale wolą ich trzymać na dystans.
   – A kto jest na czwartym miejscu?
   – A to nagroda dla tych, którzy regularnie płacą składki partyjne. I za noszenie teczki za prezesami partii.
   – A kto jest na samym końcu?
   – Młodzi. Nagroda pocieszenia za roznoszenie ulotek i robienie frekwencji na zebraniach wyborczych.
   – A na jaką partię miałabym zagłosować? – zapytała Klaudysia.
   – Na Zielonych – odparł kochający małżonek. – Oni cenią tradycyjne wartości. Rodzinę stawiają na pierwszym miejscu.
   – Zagłosuję na nich – stwierdziła Klaudysia stanowczo. – My taką partię powinniśmy wesprzeć. Przecież jesteśmy kochającym się małżeństwem. I kochającą się rodziną. Oczywiście, zagłosuję na trzecią osobę na liście.
   Następnego dnia odbyły się wybory. Demokratyczne i wolne po raz pierwszy. Klaudysia zagłosowała zgodnie z przyjętym ustaleniem.
© 2004-2023 by My Book
×