[stron_glowna]
0 książek
0.00 zł
polskiangielski
Książki papierowe i ebooki
Zapomniana prawda
Zapomniana prawda
Martyna Znajdek
Wydawca:My Book
Format, stron: A5 (148 x 210 mm), 318 str.
Rodzaj okładki: miękka
Data wydania:  maj 2015
Kategoria: powieść
ISBN:
978-83-7564-479-1
38.50 zł
ISBN:
978-83-7564-482-1
8.00 zł
FRAGMENT KSIĄŻKI
    Wszystko sprowadzało się do tego momentu. Elaila spostrzegła wymykającą się w środku nocy Dalię i w ukryciu podążyła za nią. Dopiero po chwili zrozumiała, że dziewczyna zamierza odejść, opuścić rodzinną wioskę, łamiąc tym samym zasady i sprowadzając na siebie gniew innych magów.
    Elaila była jednym z Magów Kręgu Sześciu, którego zadaniem była opieka nad Nosicielem. Całe życie ciężko pracowała na swoją pozycję, stając się jedną z najbardziej wpływowych osób w całej krainie. Od kiedy ukończyła nauki w Kręgu, dzięki ciężkiej pracy zyskując najwyższą możliwą rangę, która zapewniła jej pozycję i władzę, powróciła do swojej rodzinnej wioski – Warten, w której mieszkała aż do teraz. Zanim została jedną z Sześciu, większość czasu spędzała nauczając magii swoją niewielką grupę uczniów i sprawując opiekę nad aktualnym Nosicielem. Kiedy po wielu latach oczekiwania zwolniło się miejsce w Kręgu Magów, została jego członkiem, zyskując praktycznie nieograniczoną władzę. Wiązało się z tym bądź co bądź wiele nowych obowiązków: musiała składać raporty i rozwiązywać konflikty między ziemianami. Nie leżało to jednak w jej naturze i zupełnie nie potrafiła się w tym odnaleźć, dlatego też po kilku latach prawdziwych udręk wyznaczyła kogoś, by zajmował się tym w jej imieniu, zdejmując tym samym z siebie owo brzemię. Teraz, będąc starszą kobietą, ograniczała się głównie do opieki nad obecnym Nosicielem – młodą dziewczyną imieniem Dalia, która została całkowicie pozbawiona bliskich. Od zawsze członkowie ich rodziny byli wyznaczani do bycia Nosicielami jednego z Pradawnych. Pierwszy Nosiciel miał w sobie tę samą krew co obecny, tę samą krew co ona – Elaila. Dlatego odczuwała, że jej obowiązkiem jest opieka nad Dalią, obecnym Nosicielem, a zarazem jej krewną.
    Należy wspomnieć, że Nosiciele nie cieszyli się wielką popularnością. Ludzie bali się tego, co było w nich zaklęte, i przy pierwszej okazji byli w stanie wyrządzić im krzywdę. Ważne więc było zapewnienie Nosicielom najlepszej możliwej ochrony. W tym celu szkolono wojowników, od dziecka przyzwyczajanych do obrony Nosicieli, tak by w razie potrzeby zginęli w ich imieniu. Owych wojowników nazywano Obrońcami.

    Przyśpieszyła kroku, doganiając dziewczynę tuż przy bramie.
    – Stój. – Starała się, by jej głos brzmiał pewnie. – Co ty robisz, Dalio? Wiesz, że nie mogę pozwolić ci odejść. Wracajmy do domu.
    – Naprawdę uważasz, że możesz mi rozkazywać? – We wzroku młodej kobiety nie było ani krzty wahania. – Przyrzekam, Elailo, jeśli teraz nie zejdziesz mi z drogi, zginiesz.
    Lata młodości Elaila miała już dawno za sobą i teraz odczuwała to z ogromną siłą. Chociaż będąc magiem, mogła żyć setki lat, utrzymując przy tym wieczną młodość, to wybrała drogę ku starości. Chciała umrzeć z godnością, kiedy jej czas nadejdzie. Od czasu gdy przekroczyła osiemdziesiąt lat, zaczęła budzić się razem z kurami – był to dla niej znak, że weszła w ostatni etap życia. Chociaż ciągle zachowała wyprostowaną sylwetkę, a na jej skórze nie było jeszcze starczych plam, to włosy były już całkiem srebrne, a zmęczenie coraz częściej dawało o sobie znać. Spojrzała na swoją podopieczną. Dziewczyna dopiero co skończyła dwadzieścia cztery lata, aczkolwiek spoglądając na nią, miało się wrażenie, że żyje już setki lat. Oczy już od czasu, gdy była dzieckiem, miały w sobie tę nieopisaną mądrość. Zapewne dlatego, że w Nosicielach często ujawniały się cechy Pradawnych. Zazwyczaj byli oni zdystansowani i chłodni, często też odznaczali się niezwykłą urodą, która, jak Elaila wiedziała, była cechą Pradawnych. Pomimo to niewielu ludzi miało jakiekolwiek pojęcie o wyglądzie tych istot. Wszelkie księgi i posągi na ich temat były surowo zakazane. Ona jednak była w posiadaniu jednej księgi – pamiątki po swym ojcu, w której pobieżnie opisywano ich wygląd. Wiele owych cech odnajdywała w swojej podopiecznej. Dalia odznaczała się niezwykłą urodą: skórą białą niczym mleko, była wysoka i szczupła, a jej figura idealnie kształtna. Czarne jak heban włosy, delikatnie pofalowane, sięgały pasa.
    I chociaż Elaila myślała, że kontroluje dziewczynę, to zupełnie nie rozumiała, co teraz skłoniło ją do wymknięcia się w środku nocy. Dlaczego dziewczyna zachowywała się w ten sposób? Zazwyczaj była spokojna, zamknięta w sobie, ale nie agresywna. Co więc się stało? Wiedziała, że nie może pozwolić jej odejść, oznaczałoby to zarówno jej klęskę jako Maga jak i wszczęło pogoń za dziewczyną. Inni Magowie nie mogli pozwolić, by jakikolwiek Nosiciel wymknął się spod ich kontroli.
    – Zamierzasz mnie zabić, Dalio? – zapytała z niedowierzaniem. – Naprawdę… odbierzesz mi życie, by moc opuścić wioskę i uciec od obowiązku? Dlaczego? Pragniesz przygody? Przecież wiesz, że jestem po twojej stronie. Nie bądź dziecinna… Jeśli czujesz się znużona, postaram się znaleźć ci jakieś…
    Nie dokończyła swojego wywodu, bo dziewczyna postąpiła do przodu, sprawiając, że Elaila cofnęła się osłupiała. Oczy Dalii nie były zielone jak zazwyczaj… paliły się ogniem… były żółte jak u kota… a może gada? Uśmiechała się przy tym potwornie, jak drapieżnik, który właśnie dopadł ofiarę.
    – Złaź z drogi, starucho. – Głos nie należał już od dziewczyny, a przynajmniej nie tylko do niej.
    Kobieta przerażona odsunęła się na bok. Nagle uleciała z niej cala energia, była tylko słabą staruszką. Nie było sensu stawiać oporu. Ta walka byłaby z góry przegrana.
    – Gdzie idziesz? – spytała, kiedy dziewczyna przekroczyła już bramę.
    Dalia odwróciła się powoli, spoglądając jej prosto w oczy.
    – Odnaleźć go – odpowiedziała już swoim własnym, naturalnym głosem.

    Elaila wiedziała, że żadne wymówki nie usprawiedliwią jej zachowania. Fakt, że pozwoliła Dalii odejść bez uprzedniej próby zatrzymania jej, było dla Kręgu Magów nie do przyjęcia.
    Prawdą było, że sama nie spodziewała się po sobie takiego zachowania. Trudno było jej się do tego przyznać nawet przed sobą, ale zwyczajnie ogarnęło ją przerażenie. Głos i oczy dziewczyny w tamtym momencie nie należały do niej, a to oznaczało, iż pieczęć została naruszona i najwyraźniej Pradawny zaczął przenikać do ich świata. Nie sądziła, że coś takiego zdarzy się jeszcze za jej życia. Potarła dłonią czoło, ze zdenerwowania dostała silnej migreny… za chwilę będzie musiała wytłumaczyć w Kręgu, dlaczego pozwoliła jej uciec.
    
© 2004-2023 by My Book
×